Czerwiec był najsłabszym miesiącem w tym roku i jednocześnie pierwszym, w którym wydałem więcej niż zarobiłem.
Wpływ miał na to przede wszystkim fakt, że przez cały miesiąc byłem skupiony na sprawach związanych z zakupem nowego mieszkania. Najpierw formalności kredytowe, później formalności zakupowe. A gdy w końcu odebraliśmy klucze – zaczął się wielki remont.
Właściwie w czerwcu nie istniałem w internecie, nie pojawiały się żadne nowe materiały.
PRZYCHODY
W czerwcu na moje konto wpłynęło zaledwie 1569 zł.
Najwięcej tradycyjnie zarobił mój najdroższy obecnie produkt – Kurs „Przepisy i Sygnalizacja” – 1321 zł
Książka „Jak zostać maszynistą” zapewniła 163 zł.
Pliki dodatkowe (m.in. przykładowe pytania egzaminacyjne czy ściągawka z następstw sygnałów na semaforach) zarobiły 85 zł.
Z jednej strony – słabo. Z drugiej – te pieniądze wpadły w momencie, gdy nawet nie próbowałem w żaden sposób ich zarobić.
KOSZTY
W czerwcu na rozwój i funkcjonowanie firmy wydałem 2185 zł. Czyli teoretycznie jestem stratny jakieś 616 zł. W praktyce była to inwestycja, ale po kolei.
Najwięcej kosztowały mnie usługi abonamentowe (m.in. Pakiet Adobe, Pakiet Google, system do mailingu itp.). I to właśnie system do mailingu był aktualnie największym kosztem, bo zapłaciłem za niego 940 zł. Jednak jest to opłata za cały rok z góry, więc przez najbliższe 12 miesięcy nie będę ponosił tego kosztu, a newsletter również generuje jakieś zyski. Więc to się nadrobi w kolejnych miesiącach.
Na drugim miejscu były opłaty związane z użytkowaniem samochodu – 477 zł.
I na koniec drobne opłaty jak księgowość – 134 zł, kursy podnoszące moje kompetencje za 121 zł i prowizja za obsługę płatności online – 35 zł. No i nasz kochany ZUS – 271 zł.
Podsumowując – żeby coś zyskać, to trzeba najpierw wyłożyć. Bez odpowiednich narzędzi nawet najlepszy fachowiec nie będzie w stanie sobie poradzić.
To tyle w tym podsumowaniu, niebawem pojawi się podsumowanie lipca.